Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Krzysztof Baranowski

  

Krzysztof Baranowski, lata 70-te XX w.

Krzysztof Tadeusz Baranowski (ur. 26 czerwca 1938 we Lwowie) – żeglarz, kapitan jachtowy, dziennikarz, nauczyciel. Dwukrotnie opłynął samotnie kulę ziemską, w 1972-73 na jachcie Polonez i w 1999-2000 na jachcie Lady B. Pomysłodawca i założyciel Szkoły pod Żaglami. Był redaktorem naczelnym czasopisma „Jachting”, autorem wielu książek o żeglarstwie.  Od 2008 członek rady programowej Polskiej Fundacji Morskiej. 

 

 

Poniżej prezentujemy zdjęcia Krzysztofa Baranowskiego z jego dwóch rejsów dookoła świata (które otrzymaliśmy dzięki jego uprzejmości) oraz cytaty z jego dwóch książek: Krzysztof Baranowski, Wyścig do Newport. Wyd. 2. Warszawa; Solec: Fundacja Szkoła pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego, 2013 oraz Krzysztof Baranowski, Droga na Horn. Wyd. 4. Warszawa; Baniocha: Fundacja Szkoła pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego, 2010.     

Rytm morza przypomina spokojny oddech. Potężne tchnienie wypełnia żagle i Polonez, lekko przechylony na zawietrzną, kłania się masztami. Żeglujemy. Krwawy zachód słońca zwiastuje wiatr, a i barometr ruszył w dół. Chmury atakują niebo z północnego zachodu. Nadciąga kolejna depresja. Ponad ławicą ciemnych, granatowych obłoków świeci przez chwilę czerwona tarcza.
     Z drugiej strony, przed dziobem, obok zaróżowionych żagli, płonie niebo. Kłęby czerwonych obłoków gromadzą się pod łukiem tęczy, zostawiając na nieboskłonie ciemnogranatowy pas niczym żałobną przepaskę.  Widać tylko dwa kolory: granatowy – uosobienie zmierzchu, i czerwony – kolor gasnącego dnia. Nawet tęcza się czerwieni.

Krzysztof Baranowski, Droga na Horn, s. 7

Odnoszę dziwne wrażenie, że przestało mi się spieszyć do czegokolwiek. Tęskno mi wprawdzie za ludźmi, ale obywałem się bez nich przez tak długi czas, że zaczynam się zastanawiać co ciągnie mnie do Afryki. Chyba tylko planowany postój z remontem i odbiór listów z kraju. Miasto i kraj przestały dla mnie stanowić atrakcję. Dlaczego? Nie wiem. Moje miejsce jest tu, pod wędrującymi chmurami, na kawałku rozchwianego pokładu. Mój los to czekanie na wiatr lub narzekanie, że jest go za dużo. Mój obowiązek to codzienne określanie pozycji i nieustanna czujność.

Krzysztof Baranowski, Droga na Horn, s. 11

 

Nieuchwytne jest przemijanie, ale dla mnie wyraża się ono położeniem na mapie, coraz dalej na zachód. W każdym momencie mam możliwość zmiany kursu, a o wartości postanowień dowiem się następnego dnia przy sprawdzaniu pozycji albo na mecie w Newport. I dlatego nie ciąży mi samotność, tylko brak potwierdzenia skuteczności decyzji tych wszystkich, którzy jak ja spieszą do tego samego celu.(…)  
Wszyscy muszą się mylić, wszyscy podejmują jakieś ryzyko. Wygrywa ten, kto zrobi najmniej błędów przy największym ryzyku.

Krzysztof Baranowski, Wyścig do Newport, s. 103

 

Włażę do kokpitu, jak stoję, i zaczynam wciągać linę z powrotem. Równocześnie zastanawiam się, jak daleko musiał się kadłub nachylić, by tę całą linę wyrzucić z głębokiego kokpitu. Polonez dwukrotnie przewrócił się w czasie żeglugi i raz w dryfie. Nie mam siły dłużej walczyć. (…)
Jestem potwornie zmęczony i zobojętniały na to,  co jeszcze się z jachtem stanie. Wygrzebuję z mokrych koców dziennik jachtowy, odszukuję ołówek (…) i ołówkiem wpisuję w rubryce „zdarzenia”: 2 wywrotki pod fokiem, 1 w dryfie. Chciałbym, by w razie czego został jakiś ślad tego co się wydarzyło i jeszcze zdarzyć się może. 

Krzysztof Baranowski, Wyścig do Newport, s. 119

Podobno ziemia jest kulista. Pogląd na tę sprawę zmieniał się na przestrzeni wieków, więc może jeszcze się zmieni. I tak dziś wiadomo, że nie jest to całkiem kula. Kiedy dojdziemy do przekonania, że ziemia jest walcem lub, jeszcze lepiej, sześcianem, problemy z nawigacją staną się znacznie prostsze. Albowiem fakt, że ocean jest fragmentem powierzchni kulistej (lub prawie kulistej) powoduje wiele komplikacji w wyborze właściwego kursu, a ponadto osłabia morale samotnego żeglarza, podając w wątpliwość jego osobiste doznania.

Krzysztof Baranowski, Wyścig do Newport, s. 99

Jedynym dowodem przebytego czasu są wypełniane w dzienniku rubryczki,  zapis mojego nieciekawego życia.  Gdybym jednak wpisał u góry strony dowolną datę z przeszłości lub przyszłości, nic by się nie zmieniło. Żyłbym z inną datą, w innym czasie, ale w tym samym świecie mahoniowej skorupy kołyszącej się na monotonnej oceanicznej fali. Gdzież więc ja się tak spieszę, że nie dosypiam, nie dojadam, tylko zmieniam żagle i kursy?!

Krzysztof Baranowski, Wyścig do Newport, s. 99

Wieczór był piękny. Zachodzące słońce zapaliło najpierw cumulusy na purpurowo, a potem niebo nad nimi. I kiedy niebo się rozpaliło, chmury leżące nisko pogasły, zmieniając się w ciemne, słabo widoczne stwory. Dopiero gdy niebo traciło różowy kolor i nabierało fioletu, chmury odzyskiwały swoją biel, aż wreszcie stały się stadem białych baranów. Wtedy zapadła noc.

Krzysztof Baranowski, Droga na Horn, s. 248

 

Sytuacja jest jednoznaczna. Gdzieś niedaleko przeciąga niż, pogłębiony, być może, przez inny niż, wędrujący szybciej. Fala zdążyła urosnąć podczas dotychczasowej sztormowej pogody i teraz suną zielone pagóry, zwieńczone szumiącymi białymi nawisami, z mocą tak przepotężną, że człowiek wydaje się sobie śmieszny ze swym pragnieniem żeglowania na takich wodach.

Krzysztof Baranowski, Droga na Horn, s. 109